A
|
Bóg w złotej koronie
Patrzył
Widział
zorane pola
Słońce
chylące się ku zachodowi
Trójkę ludzi
kończących pracę
Uśmiechniętych
Po całodziennym trudzie
Woły idące
wolno do domu
Na legowiska
Pracę ludzką
i cichy pot
Patrzył i
uśmiechał się
Jak oni
Na skórę
ozłoconą słońcem
Na zgrubiałe
ręce
Na dusze
ludzkie proste
I sprawiedliwe
Na pomoc
ludzką i wdzięczność
Zaszło
słońce i nadszedł wieczór
Pełen grania
świerszczy
I zapachów
rosy
Minęła noc
I znów
wstali ludzie
Witając
dzień pieśnią starą
„ Kiedy ranne
wstają zorze.. „
Schylili
głowy za słońcem
I podjęli
codzienny trud
Znojny i
uczciwy
Trud
przetrwania co daje chleb
Napięte
mięśnie i uśmiech
Nagroda
Dobrze
spełnionego obowiązku
Radość
Patrzył w
podziwie Bóg
Potem skinął
dłonią
Nagrodzim
Tacy nie zginą
! –
Słońce stało
wysoko
Gdy
uśmiechnięty i syty
Tej uczty
człowieczej
Odszedł do
innych obowiązków
Karmić ptaki
I tylko dęby
święte
Szumiały
dalej swą pieśń
A pod nogami
szeleściły paprocie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz